poniedziałek, 18 listopada 2013

Obrazy i Słowa - Podziemny krąg (Chuck Palahniuk - powieść 1996; David Fincher - film 1999)

Zwykle układ jest prosty. Ktoś pisze książkę, która robi większy bądź mniejszy zamęt na rynku, a jakiś czas potem na jej podstawie powstaje film. W zdecydowanej większości przypadków bazowe dzieło zostaje pozbawione znacznej części treści, głównie z powodu ograniczeń czasowych. Konieczne są bowiem kompromisy, co często sprowadza się do usunięcia bądź agresywnego okrojenia wątków pobocznych, a czasem i tego głównego. W efekcie w dziewięciu przypadkach na dziesięć kino przegrywa ze słowem pisanym.
Książka i film “Podziemny krąg” to wyjątki.
Bieg wydarzeń, który sprawił, że oba utwory dorobiły się statusu kultowych, był mocno zapętlony. Chuck Palahniuk napisał powieść w czasie wolnych popołudni i ukazała się ona na rynku w roku 1996. Choć jakimś tam echem się odbiła, to bestsellerem zdecydowanie się nie stała. Trzy lata później “na tapetę” wziął książkę David Fincher, którego film także szału nie wywołał, a wynik finansowy można wręcz nazwać rozczarowującym (koszty 63 mln USD, a ogólnoświatowe wpływy - ok. 100 mln). Dopiero, gdy film trafił na DVD i uruchomiona została machina poczty pantoflowej, liczba fanów (nie tylko samego filmu, ale i idei *) zaczęła rosnąć w tempie lawinowym. Tak, jak na popularności zyskiwał film, tak i coraz głośniej było o Palahniuku.
Bohaterem “Podziemnego kręgu” jest pracownik korporacji, z którego monotonia egzystencji wysysa całą energię życiową. Wewnętrzną pustkę próbuje zapełnić obsesyjnie kupując, a jedynym sposobem na uleczenie permanentnej bezsenności jest uczestnictwo w różnorakich grupach wsparcia. Ich terapeutyczne oddziaływanie kończy się jednak wraz z pojawieniem się na zajęciach Marli Singer, dla której są one rozrywką i odskocznią od codziennego życia. Od ponownego wpadnięcia w szpony insomnii ratuje go spotkany w samolocie Tyler Durden. Człowiek, który wszystko robi po swojemu, w obsceniczny sposób odgrywa się na finansowej elicie społeczeństwa, a konwenanse są dla niego pustym słowem. Mieszka w rozpadającej się ruderze, a na życie zarabia produkując mydło z “naturalnych” składników. Pewnego wieczoru bohaterowie rozpoczynają bójkę, która doprowadza do powstania tytułowego “Podziemnego Kręgu”, a ten szybko rozwija się w coś, co przerośnie bohatera. A w centrum całego zamieszania znajdzie się pełen wybuchowych emocji trójkąt, złożony z narratora, Marli i Tylera.
I Palahniuk i Fincher pokazują społeczeństwo w bardzo krzywym, mocno przybrudzonym zwierciadle, w którym wypada ono bardzo antypatycznie, a sama historia ma wydźwięk mroczny, dość dołujący, często wręcz nihilistyczny. Jest to bardzo mocna krytyka bezmyślnego konsumpcjonizmu, jako sposobu na zapełnienie pozbawionej sensu i uczciwości egzystencji. Choć w realnym świecie sprawy nie zaszły jeszcze tak daleko, to czy można się nie zgodzić, że już teraz “kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, aby zaimponować ludziom, których nie lubimy.“ (to wersja z filmu; w książce ubrano to w nieco mniej zgrabny sposób **)? Ale to co mamy tutaj jako przeciwwagę, czyli anarchistyczny bunt “zwykłych ludzi”, podlany przemocą i sformalizowany według wojskowego drylu, też nie jest dobrym rozwiązaniem. Trzeciej drogi Palahniuk, ani Fincher nie pokazują.
Amerykański reżyser zekranizował książkę bardzo wiernie, usuwając z niej właściwie tylko jeden istotny wątek, czyli pisane przez bohatera haiku. Kilka motywów zmodyfikował, ale tak, aby nie zaburzyć całej historii (w niektórych przypadkach pomysły są lepsze niż w książce - jak scena z przełożonym narratora; w innych - nieco gorsze - jak wyjaśnienie źródła pochodzenia tłuszczu do robienia mydła). Bardzo dużo dodał także od siebie i właściwie wszystkie wprowadzone przez niego sceny, trzeba zaliczyć do najmocniejszych momentów filmu (fenomenalna scena rozbicia samochodu z hipnotyzującym podkładem muzycznym; scena z Lou czy też z rozbrajaniem bomby). A przecież mógł Fincher iść po najmniejszej linii oporu, bo w samej książce pełno jest świetnych, bardzo intensywnych scen, które energicznie kopią w żołądek (genialna scena z oparzeniem). Na szczęście - nie poszedł i to do tego stopnia, że zakończenia są zupełnie inne, w dodatku sam Palahniuk przyznał, że wersja Finchera bardziej mu się podoba.
Bardzo przydało się także doświadczenie reżysera z teledyskami. Narracja Palahniuka jest bardzo intensywna, ale często lapidarna - jedno krótkie i mięsiste zdanie goni następne. W filmie tą bardzo treściwą narrację uzupełniają bądź zastępują przybrudzone i bardzo dynamicznie zmontowane zdjęcia (“prezentacja” Tylera czy samolotowe podróże pokazane w wideoklipowym rytmie), podlane mocną, transową muzyką Dust Brothers (od kilku lat znanych jako The Chemical Brothers). Świetnie wypadają także pomysły wizualne Finchera (“meblowanie” mieszkania meblami IKEA, rozchodzenie się gazu), a także duża ilość “smaczków”, które pokazują wielką pomysłowość Finchera.***
Ale przy całej, świetnie wymyślonej i przedstawionej - czy to słowem, czy obrazem - historii, siła rażenia “Podziemnego kręgu” byłaby o połowę mniejsza, gdyby nie mistrzowsko wykreowane przez Palahniuka główne postacie oraz interakcje między nimi. Całą trójka jest niezwykle wyrazista, charakterystyczna oraz - pomimo tego, że każdej brakuje co najmniej dwóch klepek - wiarygodna. Jeszcze większe wrażenie robią bohaterowie filmu - koncertowo gra zarówno Norton, jako zdezelowany psychicznie i fizycznie yuppie; Pitt, jako bóg anarchii, jak i Bonham Carter jako aspołeczna neurotyczka. Chemią, którą naładowany jest ten trójkąt można by obdzielić kilkanaście innych filmów. Świetnie wygrane są także wszystkie sceny podlane czarnym humorem, a ilość kapitalnych dialogów, monologów i one-linerów, które momentalnie zapadają w pamięć, jest wręcz zatrważająca (część jest w książce oryginalnie, a część dodano w filmie ****). Oceny, na ile “oddali” oni charakter postaci książkowych się nie podejmuje, gdyż trzeba byłoby najpierw przeczytać książkę, a dopiero potem sięgnąć po film. Jeśli kolejność jest odwrotna, to nie da się wymazać z głowy filmowych scen i czytając pierwsze słowa powieści w głowie wyświetla się obraz Nortona zgniecionego w uścisku Meat Loafa, przy słowie Durden automatycznie pojawia się zadowolony z siebie Pitt, a gdy mowa o Marli, to widzi się wielkie oczy i zwichrowaną fryzurę Bonham Carter.
W sumie mamy więc mocną książkę oraz mocne kino związane unikalną symbiozą. Oba utwory świetnie się uzupełniają, dobudowując kolejne klocuszki do historii i zlewając się w jedną słowno-wizualną opowieść. Bez dwóch zdań jest to jeden z najlepszych duetów książkowo-filmowych w historii.


Książka - znakomite i rewelacyjne; trzeba to przeczytać - 9/10
Film - genialne, zachwycające; arcydzieło - 10/10


* Po premierze filmu w kilku miejscach w USA pojawiły się “kluby walki” wzorowane na Podziemnym Kręgu.


** Brzmi to tak: Reklama sprawia, że ci ludzie uganiają się za samochodami i ciuchami, których nie potrzebują. Całe pokolenia wykonywały znienawidzoną pracę po to, żeby móc kupić rzeczy, które nie są im naprawdę potrzebne.


*** Do poczytania tutaj oraz tutaj


**** Mój top:
"You fuck me, then snub me. You love me, you hate me. You show me your sensitive side, then you turn into total asshole! Is that a pretty accurate description of our relationship, Tyler?"
(zostawiam w oryginale, ponieważ po polsku traci rytm i siłę rażenia).
“Ze spluwą w ustach wymawia się tylko samogłoski."
“Musisz rozważyć możliwość, że Bóg cię nie lubi, nigdy cię nie chciał, a najprawdopodobniej cię nienawidzi.”
“Nie jesteś swoją pracą,nie jesteś ilością swych pieniędzy w banku, nie jesteś samochodem, który prowadzisz,  nie jesteś zawartością swojego portfela…”. W filmie: “Twoja praca to nie ty. Ilość pieniędzy, jaką masz w banku, to nie ty. Samochód, jakim jeździsz, to też nie jesteś ty. Ani zawartość twojego portfela. Ani nawet twoje pieprzone portki. Jesteś rozśpiewanym, roztańczonym odpadkiem tego świata.”
“Jedynie po katastrofie możemy zostać wskrzeszeni.
– Dopiero, kiedy wszystko stracisz – mówi Tyler – masz swobodę robienia wszystkiego, co chcesz. “
“A potem jesteś uwięziony w swoim uroczym gniazdku i stajesz się własnością rzeczy, które kiedyś były twoją własnością. “ W wersji filmowej: “Rzeczy, które posiadasz, w końcu zaczynają posiadać ciebie.”
“Na dłuższą metę współczynnik przeżycia dla wszystkich spada do zera.“

No i cały, kapitalny dialog w samochodzie zakończony wykrzyczanym “Just let go!”; oraz wszystkie podsumowujące wtrącenia narratora w stylu “Jestem złamanym sercem Jacka”, “Jestem zmarnowanym życiem Jacka” etc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz